Recenzja Glukozowej rewolucji Jessie Inchauspe i wyniki własnego eksperymentu
Glukozowa rewolucja Jessie Inchauspe obiecuje wiele: brak spadków energii, poczucie równowagi emocjonalnej w ciągu dnia, wysmuklenie ciała, zwalczenie wielu chorób cywilizacyjnych, lepszy stan włosów, paznokci i skóry, lepszy sen i poziom wypoczęcia… i tak jeszcze mogę wyliczać. O co chodzi w metodzie żywienia zaprezentowanej przez Jessie i czy to działa? Sprawdziłam sama na sobie.
Książkę Jessie kupiłam zaraz po jej ukazaniu się. Przez długi czas nie było mowy o polskim wydaniu. Zachęcona jednym z wywiadów z autorką pomyślałam, że to musi być dokładnie to, czego szukam. Sama borykam się z dużymi wahaniami energii w ciągu dnia i mogę powiedzieć o sobie wszystko, ale nie to, że mój poziom energii jest stały. Wypłaszczenie krzywej cukrowej mogło zatem stanowić odpowiedź i rozwiązanie skrojone dla mnie. Po latach od pierwszego wydania i po ponownym zapoznaniem się z książką (za drugim razem w wersji audio) postanowiłam dać szansę wszystkiemu, o czym pisze Jessie.
Styl żywienia, który proponuje autorka, nie jest bardzo skomplikowany, ba, jest nawet dość łatwy i wymaga tylko lekkiego zacięcia organizacyjnego. To znaczy, że nie musisz ze wszystkiego rezygnować i zamiast steka zjadać liść sałaty. I, szczerze powiedziawszy, właśnie to mnie przekonało. Od dawna bowiem hołduję zasadzie, że nie o to chodzi, aby jedzenie ograniczyć i wyeliminować, ale aby dostarczyć sobie jak najwięcej różnorodności. Naturalnie, w ramach własnych preferencji i ewentualnych utrudnień osobniczych typu nietolerancje czy alergie.
Jessie podaje nam przetestowane przez siebie pomysły na to, aby wypłaszczyć krzywą cukrową. Ja podam Ci trzy kluczowe punkty, a jeśli chcesz znać więcej szczegółów, to odsyłam do książki.
Główne zasady wypłaszczania krzywej cukrowej
W pierwszym założeniu autorka mówi o tym, aby jeść wszystko, ale we właściwej (dla wypłaszczenia krzywej cukrowej) kolejności. Kolejność jest następująca:
warzywa → białka / tłuszcze → węglowodany
czyli na nasze: najpierw surówka, potem stek, potem ziemniaki.
Dodatkowo, jeśli chcesz zjeść deser, to zachowujesz dokładnie taką samą kolejność: warzywa - białka/tłuszcze - deser (czyli węglowodany najczęściej z tłuszczem). Jeśli chcesz zjeść deser samoistnie czy z kawą, to - tak! zachowujesz tę samą kolejność, nie ma jedzenia ciasteczek bez posiłku.
Kolejną zasadą, jaką poznajemy, jest to, aby do 20 minut przed posiłkiem, w trakcie lub do 20 minut po wypić łyżkę octu, np. jabłkowego rozcieńczonego wodą w ilości 1 szklanka. Krok prosty, łatwy do wprowadzenia.
Ostatnią już, jak się okazało dla mnie najtrudniejszą zasadą, jest aktywność fizyczna zaraz po posiłku. Co znaczy zaraz? Do 70 minut. Pomyślisz sobie: no przecież to jest dużo. Może i tak, ale nie dla mnie. Jem najczęściej około godziny, więc na ruch zostaje 10 minut, a co więcej, wtedy ostatnie na co mam ochotę, to ruszać się. Jessie na szczęście nie mówi, żeby ćwiczyć akrobatykę po posiłku, wystarczy pójść na krótki spacer czy zrobić 10-minutowy trening siłowy w domu. W wypłaszczaniu krzywej cukrowej działa to tak, że mięśnie wprawione w ruch i odżywiane glukozą w lepszy sposób i łatwiej radzą sobie ze świeżo dostarczoną glukozą z posiłku.
Na co warto zwrócić uwagę, to to, że wszystkie zasady zastosowane pojedynczo wywołują lekkie wypłaszczenie krzywej. Jeśli jednak zastosujesz je w kombinacji, to osiągniesz jeszcze lepsze efekty. Najlepsze efekty osiągniesz oczywiście, jeśli zastosujesz wszystkie zasady przy każdym posiłku.
Wyniki własnego eksperymentu
Ja w swoich 2-tygodniowych testach postanowiłam pójść na całość i wprowadzić w życie 100% założeń poczynionych przez Jessie. Oto moje krótkie podsumowanie:
- poziom trudności modyfikacji stylu odżywiania: 2/10
- najłatwiejsza część: woda z octem przed posiłkiem
- największe wyzwanie: aktywność fizyczna do 70 minut po posiłku
- waga: +0,5kg
- centymetry: +3 cm w obwodach
- wysypianie się: bez zmian
- stan skóry, włosów, paznokci: bez zmian
- hormony tarczycy: bez zmian
- toaleta: bez zmian
- poziom energii w ciągu dnia: większa senność
Jak widzisz, nie schudłam i nic więcej się na dobre nie zmieniło. Co mnie najbardziej zasmuciło, to fakt, że mój poziom energii nie tylko się nie poprawił, ale i uległ znacznemu pogorszeniu. Nie mogłam opanować przysypiania w ciągu dnia, co do momentu eksperymentu miałam pod kontrolą i mi się nie zdarzało. Nie wiem skąd takie efekty, bo w końcu obietnica była odwrotna: stabilny poziom cukru równa się stabilna energia.
Czy moje quasi-badanie można uznać za miarodajne? Absolutnie nie. Nie mierzyłam cukru, bo nie uważam tego za koniecznie w tym wypadku. Mierzyłam za to swoje samopoczucie, bo na tym mi zależało. Możesz też pomyśleć, że 2 tygodnie to mało. Ja myślę, że to bardzo dużo. Na jedzenie reagujemy błyskawicznie i jeśli coś nam służy, to służy, a jeśli nie, to też na reakcję nie trzeba czekać miesiącami. Ba, sama autorka mówi, że u części ludzi zmiany wydarzają się z dnia na dzień (no u mnie w sumie też, z dnia na dzień zasnęłam na stojąco ;)).
Czy będę kontynuować eksperyment? Nie.
Czy powtórzyłabym eksperyment? Jeśli będzie ku temu wskazanie lekarskie i konieczność - tak. Z własnej woli - nie.
Czy coś z eksperymentu wejdzie na stałe do mojego stylu odżywiania? Więcej ruchu po posiłku. Jest to moje własne mentalne ograniczenie, które mówi odczekaj po jedzeniu (wersja staropolska: pół godzinki dla słoninki), a które chcę zwalczyć. Najlepszą na to metodą jest po prostu… ruch.
Czy polecam przetestowanie tej metody żywienia? To zależy. Jeśli nie masz przeciwwskazań i jeśli twój lekarz wyrazi zgodę, to ja nie mam żadnych przeciwwskazań. Jest to kilka prostych do wprowadzenia rozwiązań i jeśli po sprawdzeniu okażą się, że tobie akurat służą, to super! Keep going!
Czego mnie nauczył ten eksperyment? Może nie jest to nowa wiedza, a raczej potwierdzenie, że każdy z nas jest inny i jeśli coś pasuje komuś, a nawet ogromnej ilości osób, to wcale nie znaczy, że sprawdzi się u kogoś innego. To, co na mnie dobrze wpływa, tobie może zaszkodzić i odwrotnie. To co u ciebie poprawia samopoczucie po wypłaszczeniu krzywej cukrowej, u mnie może powodować totalny zjazd energetyczny.
Co więcej, po dłuższym zastanowieniu nie uważam, żeby ludzie byli genetycznie przystosowani do utrzymywania stałej i płaskiej krzywej cukrowej, tak samo jak do stałego płaskiego poziomu kortyzolu. Z punktu widzenia ewolucji było inaczej: jedliśmy raz mięso, które nie powodowało skoku cukru, po kilku godzinach zjedliśmy masę owoców, które spowodowały skok cukru. I myślę, że po to właśnie mamy mechanizmy kontroli cukru, aby pracowały. Nie mówię, żeby je nadwyrężać i objadać się tiramisu zagryzanym bezowcem, ale nauczyć się je odczuwać i interpretować. Po prostu poznaj siebie.
I to jest ten ciągle poszukiwany klucz do zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego.